Na jednym z niezapomnianych kazań młody ksiądz poprosił do siebie świadka, nieświadomy swojej roli podszedł ostrożnie, otrzymał od księdza puszkę po napoju gazowanym, poproszony żeby ją zgnieść – zrobił to, po chwili dostał od księdza kolejną puszkę, tym razem zamkniętą. Ksiądz poprosił aby zgniótł ją ponownie, świadek zapierając się nie dał rady. Puszki i ich treść stały się metaforą miłości. Człowiek bez miłości jest jak puszka bez napoju, zbyt łatwo można go uszkodzić, jednak jeśli jest wypełniony miłością staje się silny, wytrzymały, odporny na czynniki zewnętrzne. Być może kazanie było lekko naiwne, ale jednak było przede wszystkim obrazowe, celne i ciekawe. Do dzisiaj opowiadam o tej historii, do dzisiaj szukam jej w życiu, szukam jej okruchów, jej wzorów.

Tym wzorem jest Emilia i Radek, jeśli miłość jest szlachetna, jeśli wymaga czułego przyjęcia, tak by ręce, które rysują jej zarys, nakreśliły jej dobry profil i poprawną perspektywę. Dzień zaczął się słonecznie, w domu u Radka grasowała jedna z najbardziej sympatycznych psin, zaczęło się od żartów i rozluźnienia, chwilę później u Emilii ostatki przygotowań sugerowały urok dnia. Słońce towarzyszyło, msza mijała wzruszająco, a ja wiedziałem, że służę w dniu wyjątkowym, w dniu, w którym się przeżywa chwile, w którym tworzy się trwałość, w którym jest przepełnienie miłością. Pierwszy taniec, kolejne, emocjonujący się meczem siatkówki DJ i dzień mijał. Kiedy zapinałem torby i pakowałem je do samochodu nie mijało mi jednak pewne wrażenie, że „uczynić kogoś szczęśliwym to jakby jego życie pomnożyć i pogłębić”.

1