f 2 3 4 6 5 7 8 9 10 11 12 13 14 16 17 18 19 20 26 27 21 22 23 24 25 28 29 30 35 31 32 36 37 32b 33 38 39 34 40 41 42 43 44

Adriannę znam dobrych kilka lat i jeszcze wtedy nie trudniłem się fotografią na zlecenia. Pamiętam, że kiedy się poznaliśmy to z miejsca wiedziałem, że można Adzie zaufać, że gdybym musiał powierzać komuś tajemnice, to w dużej firmie wybrałbym ją. Nasze drogi zawodowe niestety się rozeszły, dzisiaj realizujemy się w zupełnie innych miejscach, lecz historia naszej znajomości zatoczyła koło i to Adrianna mnie zaufała, pozwoliła fotografować swój ślub.

Dzięki tej okazji miałem przyjemność poznać wybranka Adrianny – Łukasza. Nie da się ukryć, że ślub należy do tych rzadkich sytuacji, kiedy jesteśmy postawieni w nowej roli – najważniejszych osób dnia i wtedy czasami stres potrafi płatać figle. Nie te rzeczy jednak z Łukaszem, miałem wrażenie, że podczas całego dnia był najbardziej wyluzowaną osobą, żartował i rozładowywał napięcia obok. Dzięki temu atmosfera wokół Pary Młodej była kusząco atrakcyjna.

Miarą człowieczeństwa jest czasami limit pozytywnego szaleństwa, a tego Młodej Parze podczas wspólnej soboty nie zabrakło. Czarna Wołga na podpoznańskich ulicach, a w niej chill Adrianny i Łukasza? Wykonalne. Skakanie po nocy na trampolinie w weselnym rynsztunku? Wykonalne! Właśnie dlatego ta sobota będzie niezapomniana, dzięki dojrzałemu uczuciu, które w parze staje się pełnowartościowe. Nie ma dwóch takich samych ślubów, ale na takie już pewnie nie trafię…